Obserwatorzy

20130126

Rozdział 1 [A&D]





  Blondyn spojrzał leniwie na ekran telefonu. Godzina wskazywała południe, a on nie miał co robić. Od rozbudzenia się ze snu miał dziwne przeczucie które kuło jego pewność siebie. Przeczesał swoje białe włosy i schował telefon do kieszeni spodni. Wstał z niewygodnego łóżka i podszedł do okna. Kazali mu zostać w domu, nie szwędać się po ulicach, a tym bardziej nie wchodzić do kryjówki. Klucznik w świecie żywych zawsze czuł się źle i ospale, więc chcieli go póki jest młody, przystosować do człowieczeństwa. Aż tak młody nie był oczywiście, miał parę set stuleć na karku ale dla nich to było mało. Tylko ćwiartka całości. 
   Ruszył w kierunku drzwi i nacisnął klamkę. Zaczarowany i udawany ojciec poczochrał jego włosy. Był pod urokiem, bo jaki normalny śmiertelnik przyjąłby Mrocznego Klucznika pod dach. Chyba jakiś idiota. 
Zszedł po schodach na dół i przeszedł korytarz by wsunąć się pod kotarę materiału zamiast drzwi od piwnicy. Rozejrzał się powoli i zagwizdał cicho. Z ciemnego kąta wypełzł na mackach koń. Jego blade oczy spojrzały na chłopaka a niemowlaki nabite na wystające z grzbietu rogi zaśmiały się przerażająco. Zwierze podeszło do blondyna uchylając łeb by zostać pogłaskanym. Naoki uśmiechnął się i dotknął śliskiej sierści konia lekko ją poklepując. 


   Cieszył się że koszmarny zwierz nie skusi się na wyjście z piwnicy, gdyby to zrobił straciłby swojego przyjaciela. Zabrał go z podziemi i nie miał zamiaru oddać. 
   - Chcę wyjść z tego domu, jest tu nudno -jęknął wsuwając dłonie w lepiącą grzywę zwierzęcia. 
  Zastanowił się chwilę i wyszedł z piwnicy wycierając zapaskudzoną dłoń o spodnie. Ruszył w kierunku drzwi wejściowych, ale przyszywany ojciec stanął mu na drodze.
   - Nie wolno ci wychodzić Naoki - powiedział automatycznie. - Zabronili.
   - A co mi się stanie? - spytał z drwiną w głosie.
   - Stróże...
   - Nic mi nie zrobią - dzięki małemu ciału prześlizgnął się obok jego ciała i wyszedł z domu.
   Spojrzał na słońce i uśmiechnął się. Może i był dzieckiem ciemności, ale lubił gdy ciepłe promienie  spoczywały na wszystkim co go otaczało. Poczuł coś na plecach pod koszulką. Jego skrzydła chciały wyjść na światło dzienne. Musiały poczekać, dopiero w jakimś odludnym miejscu będzie mógł je eksponować. 
Ruszył powoli w stronę lasu, ale jednak nie wszedł do niego. Nie mógł tego zrobić, więc szedł obrzeżami na wysoką górę w pobliżu. Tam był spokój więc od razu gdy znalazł się na samej górze, dzięki swoim zdolnościom do wspinaczki, ściągnął koszulkę a skrzydła automatycznie wyrwały z jego pleców. Obejrzał się za siebie by na nie spojrzeć. Wielkie, czarne, idealnie kontrastujące z lekko opalonym ciałem i białymi włosami. Odwrócił się tyłem do słońca, patrząc na pióra które lśnią. 
   Poczuł lekki wiatr owiewający jego klatkę piersiową i brzuch oraz rozwiewający włosy. Uśmiechnął się przymykając oczy. Uniósł się lekko na palcach chcąc wzlecieć, ale nie poczuł tej lekkości. 
   - Cholerni Klucznicy - mruknął. To była ich wina, że nie mógł latać. Bojąc się o obiecujące i początkujące demony rzucili zaklęcia na ich skrzydła. 
   Otworzył oczy zawiedziony i coś go oślepiło, choć stał tyłem do słońca. Ciemno błękitne oczy... Odskoczył do tyłu klnąc pod nosem na Stróża Chmur. Był w niebezpieczeństwie bo anioł nie dość że był wyższy to do tego jeszcze umięśniony. Miał na sobie coś w stylu damskiej tuniki, jednak szybko z niego zleciała gdy sam rozprostował swoje białe i połyskujące skrzydła, zostając teraz jedynie w ciemnych obcisłych spodniach. Skrzydła były o wiele większe niż blondyna, przez co jakby skulił się w sobie. Anioł zaniósł się śmiechem i wzleciał w górę. 
   Przez cały ten czas bał się że brunet coś mu zrobi, są wrogami, nie może mu tak po prostu odpuścić. Rozejrzał się w poszukiwaniu wkurzającego Stróża. Myśląc że ma chwilę ucieczki wystartował w dół wzgórza. Jednak daleko nie pobiegł, bo anioł złapał go za skrzydła i uniósł się w górę razem z demonem.
  - Zostaw mnie! Co ty robisz?! -zaczął się szamotać, czego żałował  bo przy każdym mocniejszym szarpnięciu, dłonie na skrzydłach się zaciskały i rozciągane były w przeciwne strony jakby chciał je rozerwać. 
   - Miałbym cię teraz puścić? -nachylił się szepcząc mu do ucha. 
   Blondyn spojrzał w dół i uświadomił sobie jak wysoko są. Jedyne ci mu zostało to wisieć tysiąc kilometrów nad ziemią i słuchać trzepotu skrzydeł Stróża. Czuł się głupio. Na prawdę głupio, wolał już umrzeć niż być w rękach wroga.
   - Czemu to robisz? -spytał cicho. Podniósł głowę i spojrzał na jego przystojne rysy twarzy oczekując odpowiedzi. 
    - Mówili mi bym się nie bawił kolacją, ale lubię to robić -zaśmiał się złowrogo. 
   - Zamierasz mnie zjeść? -jęknął cicho otwierając szerzej oczy. W odpowiedzi na to pytanie otrzymał kolejny śmiech.
   - Raz spróbowałem Klucznika, smakował ziemią i zgnilizną, ale ty... ty inaczej pachniesz. Smaczniej -oblizał usta i ponownie się nachylił przejeżdżając językiem po karku demona. 
   Chłopaka przeszedł dreszcz. Poczuł jak coś go uderza, spojrzał w dół i zobaczył mężczyznę w blond włosach takich samych jak on ma. Isao-sama, jeden z Najstarszych Kluczników, a zarazem najbliższy przyjaciel. Odzyskał czucie w skrzydłach i lekko zatrzepotał. Wyrwał się z rąk osłupiałego anioła i zleciał w dół, panując nad skrzydłami. Odwrócił głowę by spojrzeć na Stróża, leciał za nim, więc młody przyśpieszył i po chwili był pod Bramą. 
   Najstarszy szybko ją zamknął i rozległ się jedynie huk i wrota się zatrzęsły. Naoki schował skrzydła.
   - Dziękuję Isao... -powiedział łapiąc niepotrzebnie powietrze.
   - Gdyby inny Klucznik cię zobaczył, było by już po tobie -syknął przez zęby. - Miałeś siedzieć w domu! Tak ciężko?
   - Nudziłem się -powiedział cicho. 
   - Więc pomyślałeś, że może wyjdziesz i dasz się zabić Stróżom, tak? Nieważne, później jak będę wracał do miasta, zabiorę cię z sobą i odprowadzę do domu. Póki co idź się czymś zajmij -wręczył mu ciemną koszulkę a młody ją założył
   Młodszy ruszył ze spuszczoną głową wzdłuż ziemistego korytarza. Demony rzucały mu złe spojrzenia bo powinien siedzieć w domu. Ignorując ich wszedł do biblioteki. Jedyne miejsce jakie było do zniesienia. Zapach kurzu unoszący się w pomieszczeniu był przyjemny i miły dla nosa. Ruszył powoli przez półki szukając czegoś ciekawego. Przemknął szybko przez neutralną część biblioteki i wszedł na dział ksiąg zakazanych. Szukał czegoś o aniołach i szybko zauważył książki. Prawie cały dział był przeznaczony na Stróży Chmur. Wyciągnął rękę w stronę książki "Secreta Nubila Guardianus". [łac. Sekrety Stróży Chmur] Lekko dotknął okładki i szybko zabrał ją z półki. W dobrym momencie, bo zaczarowany i śmiertelny bibliotekarz zjawił się w tym dziale. Naoki schował książkę pod koszulką na plecami. 
   - To nie Twoje miejsce -powiedział mechanicznie. 
   Chłopak kiwnął głową i wyszedł z pomiędzy tych półek. Wrócił na początek biblioteki i usiadł w kącie wyjmując książkę spod koszulki. Otworzył ją na samym początku gdzie widniał napis po "Strzeż się, one są wszędzie". Przełknął ślinę i przeglądał dalej. Miał łacinę w małym palcu bo uczył się jej przez lata więc rozumiał wszystko, nawet jeśli nie chciał. Ominął wątek w którym pisano że od aniołów pochodzą demony, bo to był jeden z najgorszych tematów, którego chyba żaden Klucznik lubił. 
--------------------------------------------------------------
Szybko poszło z pierwszym rozdziałem. Podoba wam się i będziecie czytać? 


20130124

Anioły i Demony [PROLOG~] (A&D)


Ludzie opętani sa­mot­nością uciekają od wszelkiego spokoju i szukają demonów o stokroć gorszych niż martwa cisza w pokoju… 

Białowłosy chłopak biegł ile sił w nogach na najbliższy cmentarz.
Jedynie tam mógł się ukryć.
Myślał że zdąży...
Nie zdążył.

***

- Jest nas coraz mniej, musimy się nawzajem chronić.
- To nie ma sensu, i tak nasza rasa zginie więc wszystko jedno.
Wszystkie oczy zwrócone w kierunku chłopaka o takich samych blond włosach jak reszta, jednak różnił się od wszystkim kolorem oczu. Były błękitne, jak czyste niebo. Nie smoliste i czarne jak otchłań piekła.
- Naoki-kun, może ty nie zdajesz sobie jak poważna jest sytuacja. Nasze rodziny giną, zostaje nas coraz mniej. Jeśli nie chcesz o tym słuchać. Możesz wyjść, nikt cię tu nie trzyma -młody tylko kiwnął głową i ruszył w stronę ziemistego korytarzu, by dojść do Bramy.
Miał dość że wszyscy trzęsą portkami bo Stróże Chmur są na ziemi. Zawsze byli więc co to za różnica. Może i zaczynają schodzić do podziemi i robić zasadzki na demony, ale nie ma się czego obawiać, to tylko słabe anioły.
Prychnął wyobrażając sobie ich życie. Usłane różami i miękkie, nie to co na dole. Wszystko jest ciężkie, twarde i trudne.  Przycisnął dłoń do zastygniętej lawy na Bramie i otworzył wrota wychodząc do lasu. Mało kto tu przebywał więc bezpiecznie było ukryć kryjówkę.
Szedł powoli między drzewami kierując się do miasta. Czuł na sobie spojrzenia małych zwierzątek oraz czegoś...
Odkręcił głowę i napotkał oczy koloru matowego błękitu. Czarne włosy osobnika były w nieładzie, a usta wykrzywione w drwiącym uśmieszku.
- Strażnik Chmur... -szepnął. Inaczej go sobie wyobrażał. Z długim kucykiem i niewinnym uśmiechem.
Tamten tylko zaśmiał się i powolnym krokiem ruszył w jego stronę. Demon myślał że zaraz mu te martwe zgniłe serce wyskoczy z klatki piersiowej. Czuł wszechogarniającą biel z każdym krokiem anioła. Nie musiał oddychać, ale życie między ludźmi spowodowało że nabrał ludzkie zwyczaje  więc teraz jego sztuczny oddech był płytki.
Był coraz bliżej...
Poderwał się z łóżka cały zalany potem.
- Znów jakiś idiotyczny sen.